Dopiero zaczynamy
Marzenie się spełniło. A praca dopiero się zaczyna.
Działka duża, w większości las. Sosny, brzozy, świerki, dęby. Kilka starych jabłoni. Cóż, 15 metrów głębokości z krystalicznie czystą wodą. Garaż. I połowa domu.
Rozpoczęliśmy prace nad naszą witryną od uporządkowania obudowy. Dokładniej, porządkując wejście do domu. Luźne błoto i glina, po których trudno jest chodzić w deszczową pogodę. Kupiliśmy geowłókniny, piasek i żwir. Wejście zajęło dwa dni.
Tak wyglądał kierunek do domu po zakupie działki.
Położono geowłókninę, wysypano piasek, a na wierzch żwir.
Droga jest teraz sucha. Pod opadłymi liśćmi.
Następnym krokiem był remont podłogi w dużym pomieszczeniu. Podłoga kołysała się, wibrowała i groziła niepowodzeniem. Po zbadaniu stanu belek doszli do wniosku, że pilnie potrzebne są naprawy.
Autopsja potwierdziła, że wszystko jest bardzo złe. Belki zgniły, izolacja bez żadnego zabezpieczenia odpadła częściowo i leżała pod ziemią. Otwory wentylacyjne były zamknięte, a wszystkie drewniane konstrukcje podłogi zgniły, niektóre w pył - rozsypały się w dłoniach.
Wszystko trzeba było wyciągnąć z podziemia. I zrób to jeszcze raz. Belki, belki stropowe, podkład, hydroizolacja.
Ułożyć izolację, zamknąć paroizolacją.
Pokryli wszystko na deskach sklejką i linoleum.
Tydzień później było nowe piętro. Nie mogli przestać. Postanowiliśmy pomalować pokój. Mało. Żółte ściany podszewki wyglądały na bardzo smutne. Jak stodoła.
To było tak:
Proces roboczy.
Po pomalowaniu pokój stał się zauważalnie bardziej elegancki.
Po pracy przyjemnie jest posiedzieć przy kominku. I to wszystko na razie. Dwa tygodnie pracy i dom staje się nasz, kochanie.
Dwa kolejne pokoje czekają na remont. Tam też będzie musiał naprawić podłogę. Oczywiście już w przyszłym sezonie.
Podczas gdy my cieszymy się jesienią i możliwością obcowania z naturą.