» » Nie podlewam ich - a one mnie kochają

Nie podlewam ich - a one mnie kochają

Trudno nazwać moją przyjaźń z roślinami silną. Pamiętam, jak pewnego dnia z przyjaciółką, a latem mieliśmy wtedy 13-14 lat, jej ojciec zabrał nas do ogrodu babci na truskawki. Zebraliśmy dużo. Ale moja „pomoc” na tym się nie skończyła. Myślę, że moja babcia długo pamiętała mnie jako tę przyjaciółkę swojej wnuczki, która deptała dla niej większość krzaków, które rosła ze strachem i wielką miłością. Nie zabrali mnie już do tej babci ...

Dotyczy to również roślin domowych. Powiedzieć, że nie było przykładu przed moimi oczami, jest trudne, bo w domu moi rodzice z miłością wyhodowali wszelkiego rodzaju mamillaria, tradescantia, milion gatunków fiołków i palm, które z powodzeniem zjada inny kot. A sadzonki pomidorów przed sezonem ogrodniczym są na ogół powszechną rzeczą..

Ale jeśli o mnie chodzi, tak nie jest. Prób było wiele, wielu „wojowników” zginęło… A w tym roku, po przeprowadzeniu w domu gruntownej renowacji, zdecydowałem, że dobór naturalny to dla mnie wszystko. Kiedy wróciliśmy do mieszkania, mocną ręką nie zwróciłem wszystkich roślin, które z jakiegoś powodu mi się nie podobały i były w stanie martwym.

Kaktusy w oknie

Domyślałem się wcześniej, że idealnymi roślinami domowymi dla mnie są kaktusy i różne rodzaje sukulentów. Po pierwsze, lubię je dziko na zewnątrz. Po drugie, rzadko podlewam rośliny. Tylko dlatego, że zapomniałem. I jak bardzo się nie przyzwyczaiłem - na próżno.

Z tych samych powodów storczyki również się we mnie zakorzeniły. Teraz mam ich 5 - 3 dorosłych i 2 małe. Ciekawe, że maluchy to dzieci, które wyrosły na szypułkach orchidei, która jako pierwsza osiedliła się u mnie. Dzieciaki dorastały bardzo długo, ponad rok. Kiedy wyrosły już z korzeni i chciałem je posadzić (tej wiosny), wypuściły własne łodygi kwiatowe i zaczęły kwitnąć. A dopiero niedawno, kiedy każdy z nich upuścił ostatni kwiatek, wysłałem ich w „dorosłość”.

0M5s0dHj 40

Ale ta sosjerka, po posortowaniu naczyń podczas naprawy na niezbędne i niepotrzebne, migrowała do garnków. Myślę, że niezłe odrodzenie.

Haworthia w oknie

Przyznam szczerze, że nie znam wszystkich nazw moich roślin. Ale ci, którzy zostali i przeżyli to lato, okazali mi miłość :)

I jako dopisek: pewnego dnia zakwitnie inna roślina.

Kaktus w oknie

Jego kwiaty wyglądają trochę złowieszczo - bogaty fioletowo-bordowy kolor, podobny do tropikalnych gigantycznych drapieżnych kwiatów. Ale do tej pory nikogo nie zjadł, co oznacza, że ​​nasza przyjaźń się rozwinie :)

Galina Artemenko

Artykuł ma charakter konkurencyjny. Sponsor konkursu - sklep internetowy z roślinami i towarami ogrodniczymi Greensad


Opinie: 134