» » Miłość do ogrodu pochodzi z dzieciństwa, część druga: ogród baby gali

Miłość do ogrodu pochodzi z dzieciństwa, część druga: ogród baby gali

Spędziłem większość czasu w lecie Nikelsk ogród, już o tym pisałem. Ale rodzice mojej mamy też mieli własny ogród. Był tylko 10 minut spacerem od naszego mieszkania, ale nie byłem tam tak często jako dziecko, ale praktycznie całą moją młodość i wczesną młodość.
Ogród ten został również zalany wodą źródlaną, która stała przez długi czas, co odcisnęło swoje piętno na roślinach, które tam rosły..

Jestem w ramionach babci Gali, a mój brat jest w ramionach dziadka Vasyi, na tym samym łóżku, pod jabłonią
Jestem w ramionach babci Gali, a mój brat jest w ramionach dziadka Vasyi, na tym samym łóżku, pod jabłonią

Królową ogrodu była niewątpliwie jabłoń ranetka. Wysoka, potężna, stara, dała ogromną ilość jabłek, których nie rozumiałem. Były twarde, soczyste, ale nie duże w porównaniu do tej samej Grushovki lub Anis. Ale z niego uzyskano po prostu niesamowity sok, przezroczysty i bardzo, bardzo smaczny.

Ale jabłka nie były główną zaletą tej jabłoni, ale błogosławionym cieniem, który dawała. Tutaj, pod gęstym baldachimem, znajdowało się pojedyncze sprężyste łóżko, na którym jednak odpoczywał mój dziadek. Miał złe serce i zawsze w ogrodzie leżał i odpoczywał.

Po drugiej stronie jabłoni stała ławka. Zawsze na nim jedliśmy. A najdziwniejsze jest to, że zwykłe jajka na twardo i ogórek zerwany z ogrodu były najlepszymi obiadami na świecie! I herbata! Babcia zawsze gotowała go w kotle na ogniu, wrzuciła tam wszelkiego rodzaju zioła, a tak pachnącemu trunkowi nie sposób się oprzeć!

Sklep służył nie tylko jako miejsce na jedzenie, ale także na zdjęcia. Tutaj jestem z moim bratem, dziadkiem z babcią i jej siostrą agronomem
Sklep służył nie tylko jako miejsce na jedzenie, ale także na zdjęcia. Tutaj jestem z moim bratem, dziadkiem z babcią i jej siostrą agronomem

Oprócz królowej ranetki była też gruszka księżniczki moskiewskiej. Miała wielką cechę - albo została odcięta, albo kwiaty zostały obcięte, ale częstotliwość owocowania była oczywista: albo po prawej stronie jabłoni, potem po lewej. Babcia co roku jadła jabłka.

Moja babcia miała anyż. Jabłka dawały niewiele, służyły głównie do innych celów: do napychania gapowiczów guzkami na czołach, ponieważ gałęzie były dość niskie, a niektórzy w pośpiechu zapomnieli się pochylić.

Anyż, już dość odrapany, 2011
Anyż, już dość odrapany, 2011 i mój syn. W tle krzewy wiśni

Trzecią jabłonią, którą moja babcia zapamiętała w ogrodzie, był dziki karzeł. Kiedyś próbowali sadzić na niej odmiany jabłoni, ale nie zapuściły korzeni, ale co roku traktowała ją małymi jabłkami. Nie jedliśmy ich na świeżo, były wielkości wiśni, a moja babcia gotowała je w całości na dżemie iz długą szypułką!

Pamiętam u babci i malin, a raczej maliny ciągle parujące i coroczne próby ich ponownego sadzenia i rozmnażania. Dopiero po tym, jak miasto zbudowało tamę na Uralu, a ogród przestał zalewać, maliny zaczęły rosnąć.

Nawiasem mówiąc, to z powodu powodzi moja babcia wpadła na pomysł sadzenia truskawek na wysokich wzgórzach. Wysokość kopców to 30-35 cm, na koronie znajdują się truskawki, gdy woda zniknęła, stała w nawach bocznych, a truskawki były już w bardziej suchym podłożu. To naprawdę zadziałało, a moja babcia miała tylko morze truskawek.

Bardzo kochaliśmy wiśnie. Odprężenie Saratów, duże, soczyste, słodkie, było główną wiśnią, ale było też drzewo, z którego nie było łatwo zdobyć wiśnie. 

Tarnina rosła, jak wszyscy, zawsze z robakami, ale w przypadku braku śliwki (która zmokła), my też ją jedliśmy. 

Ale głóg stał się moim ulubionym drzewem. Młode drzewo, które zostało zasadzone w mojej obecności, urosło wysokie, smukłe, z ogromnymi ciekawymi kolcami, a każdej jesieni zbieraliśmy dojrzałe, soczyste owoce w wiadrach.

Ja i głóg z wielkimi cierniami
Ja i głóg z wielkimi cierniami, 2011

Oczywiście moja babcia też uprawiała krzewy: przystojne czerwone porzeczki, trochę czarnego i po prostu pyszny agrest!

Generalnie babcia cały wolny czas spędzała w ogrodzie, od wczesnego rana do późnej nocy. W ogrodzie panował po prostu idealny porządek, żadnych plamek, żadnych chwastów. Gryziesz jabłko, ale nie ma gdzie rzucić kikuta.

Babcia jako pierwsza wyhodowała nietypowe dla nas warzywa, na przykład fasolę.
Babcia jako pierwsza wyhodowała nietypowe dla nas warzywa, na przykład fasolę, 1988 rok

Nie wiem, co dotyczyło, może jej siostra była agronomem, ale moja babcia zawsze miała wszystko na pierwszym miejscu: bakłażany, papryka, cukinia jako pierwsze pojawiły się w mieście (nie wyobrażam sobie nawet ogrodu bez tych upraw), pory, szczypiorek i ślimak a także pomidorki koktajlowe.

Nawet zwykła cukinia była dla nas nowością.
Nowością była dla nas nawet zwykła cukinia, a na jabłoni widać już jabłka-ranetki

Po śmierci mamy babcia przy pierwszej okazji przekazała mi umiejętności pracy przy warzywniaku i ogrodzie, a mój mąż każdej wiosny pomagał orać mojej babci 6 akrów.

Mąż w ogrodzie babci zaorał ziemię pod ziemniaki
Mąż w ogrodzie babci zaorał ziemię pod ziemniaki

Nadal jestem pracownikiem: poszedłem do ogrodu w szpilkach! A kiedy biegałem po ogrodach, kiedy mój syn dorastał.

Po śmierci mamy babcia przekazała mi umiejętności ogrodnicze, jednak nie byłem zbyt dobrym uczniem
Po śmierci mamy babcia przekazała mi umiejętności ogrodnicze. Za babcią znajduje się moskiewska grusza, a po prawej stronie ramy dzik z małymi owocami.

Stopniowo sąsiedzi babci zaczęli porzucać swoje działki, przez długi czas babcia sama szła do tego ogrodu, a potem też przestała chodzić. Moja ciocia i ja zajmowałyśmy się ogrodem przez kolejne 2 lata, a potem zaczęło się dla nas przerażać. Oczywiście, teraz naprawdę chcę zwrócić ten ogród do mojego legalnego posiadania, moja babcia zapisała mi go w spadku, ale gdy wyrósł tam młody „las” wiązów i nie jest jeszcze jasne, czy zarząd ogrodów próbuje jakoś przywrócić te ogrody.

 

Opinie: 182