Nie ma nic lepszego na świecie niż twój własny dom!
Nasza rodzina powstała w 2010 roku. Ze względu na jej młody wiek i chęć poznania świata pierwsze lata rodzinne spędził w podróży. Kiedyś, siedząc nad brzegiem Morza Andamańskiego i patrząc w zamyśleniu na świecący plankton, zaczęliśmy marzyć o tym, jak cudownie byłoby mieszkać we własnym domu! Uniesieni pięknymi obrazami przyszłej sielanki zdecydowaliśmy: „Zbudujmy dom!”
Postanowiliśmy podejść do tego dokładnie. Zaczęli szukać działki spełniającej określone wymagania: niedaleko miasta (15-20 minut samochodem), na wsi z infrastrukturą (sklepy, poczta, internet), działce prostej, nie na nizinie i oczywiście gaz ziemny był bardzo pożądany ... Kto szuka, znajduje - pod koniec 2014 roku kupiliśmy działkę.
Przez całą długą zimę projektowaliśmy nasz przyszły dom, studiowaliśmy książki, internet i poradniki budowlane, rozmawialiśmy z konstruktorem, majstrami, architektami i osobami z doświadczeniem w budowaniu domów prywatnych. Było mnóstwo informacji i mały wózek. Główne pytania, które należało rozwiązać: jak budować? Z czego budować? I jak się nie pomylić w tej nieznanej sprawie.
Do wiosny 2015 roku mieliśmy gotowy projekt domu, szacunkowy kosztorys i wielką chęć rozpoczęcia budowy. W kwietniu zleciliśmy badanie geologiczne gleby. Po otrzymaniu wyników badań i na podstawie obliczeń inżynierskich, biorąc pod uwagę lokalny klimat, dokonano wyboru rodzaju fundamentu na korzyść listwy monolitycznej.
I tu napotkaliśmy pierwsze przeszkody… Jak mówi przysłowie: „Człowiek proponuje, a Bóg rozporządza”. W naszym przypadku miał wszystko - firmę elektroenergetyczną, która mimo zawartej umowy i terminów nadal nie mogła zainstalować podpór do doprowadzenia energii elektrycznej na naszą stronę. Oczekiwanie na połączenie z sieciami ciągnęło się i było gotowe do zerwania wszystkich naszych planów.
Po obejrzeniu kalendarza, skąd radośnie machało do nas słońce i został napisany „czerwiec”, zdecydowaliśmy się na zakup generatora benzynowego o mocy 3 kW i rozpoczęcie budowy fundamentów. W międzyczasie przywieźliśmy na miejsce 3-tonowy pojemnik do przechowywania narzędzi i materiałów.
8 lipca 2015 roku ogromna łyżka koparki Caterpillar zatopiła się w pachnącej kwitnącej koniczynie i zaczęła kopać rów pod przyszły fundament..
Na dnie wykopu położyliśmy włókninę, następnie przykryliśmy piaskiem i grubą warstwą żwiru (60 cm). Za pomocą ogromnego stołu wibracyjnego (płyta wibracyjna) cały pokruszony kamień został natychmiast zagęszczony. W ten pierwszy i kolejne dni budowy, kiedy położono fundamenty pod przyszły dom, pomogli nam nasz przyjaciel Sasha i mój tata. To był pierwszy raz i dla mnie było to bardzo ekscytujące! Pracy wystarczyło dla wszystkich, więc ręce nie zawsze sięgały do aparatu..
Rozpoczął się. Zyskaliśmy siłę, cierpliwość i modliliśmy się do nieba o dobrą pogodę.
Przez prawie miesiąc budowaliśmy fundament, przestrzegając wszystkich wymagań GOST. Wzniesiono szalunek o wysokości 1,4 m, wykonano zbrojenie (8 mm), założono przeciwwzmocnienia i wiele więcej. Zbudowanie własnego domu okazało się, choć niełatwe, ale bardzo ciekawe i przyjemne. Na placu budowy panowała szczególna atmosfera, były własne żarty i powiedzenia.
„Kolejny dzień budowy dobiega końca.
Odsłaniamy okucia. Znajomy dzwoni do mnie i pyta:
- Witaj! Co robisz?
- Robię na drutach :)
- Co robisz na drutach? Skarpetki lub sweter?
- Armatura! :) ”
Tak przebiegała nasza budowa. I wtedy nadszedł najważniejszy dzień tego etapu - wylanie szalunku betonem.
Temperatura powietrza, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, spadła do komfortowych 24 stopni. Do wylewania betonu przyszli nam z pomocą przyjaciele: Nikita i Alexey. Przyjechała pierwsza betoniarka - praca szła pełną parą. (W sumie na fundament wykorzystano 26 metrów sześciennych betonu M200) Machali łopatami, rozprowadzając beton i oczywiście wibrowali. 4 sierpnia 2015 r. Wylewano fundację!
Główny etap budowy dobiegł końca iz czystym sumieniem pojechaliśmy odwiedzić babcie :)
We wrześniu zdemontowaliśmy szalunek, podziwialiśmy powstały fundament i przystąpiliśmy do hydroizolacji. (Zaizolowany mastyksem bitumicznym po bokach i wierzchnią warstwą). Następnie wnętrze zasypali piaskiem, wszystko zamknęli i zostawili fundament do następnego sezonu budowlanego.
Nadszedł rok 2016, nadeszła wiosna ... A wraz z wiosną nowe nadzieje i aspiracje. Zdając sobie sprawę, że zbliża się sezon budowlany i do niektórych rodzajów prac moc naszego generatora może nie wystarczyć, nie mogliśmy się doczekać podłączenia prądu. Ku naszej wielkiej radości w maju zamontowaliśmy podpory do granic terenu. A potem zaczęli przechodzić przez niezbędne władze, aby poprowadzić druty, uszczelnić ekran i wpuścić prąd.
Drobne i przyjemne rzeczy pomogły pokolorować oczekiwanie. Posadziliśmy młode jabłonie i śliwki. Wiśnie zasadzone w zeszłym roku kwitły przyjaźnie i pięknie.
W międzyczasie wypełniliśmy szorstką wylewkę podłogową i przygotowaliśmy pod ściany. W czerwcu na miejsce przywieziono palety z gazobetonem i klejem. Było morze radości! Za chwilę pojawi się piwnica i rozpoczną się prace murarskie.
Ściany domu według projektu wykonano z betonu komórkowego (AEROC EcoTerm D400). Grubość ścianki - 400 mm. Mury wznoszono przez cały czerwiec. Pojawiły się już otwory okien i drzwi.
A potem nadszedł czas, aby zrobić pas pancerny.
Jeśli czytelnikowi wydaje się, że budowa przebiega sprawnie i bez problemów, to czas ujawnić straszne tajemnice. Oto kilka nieoczekiwanych sytuacji, które napotkaliśmy:
- Kiedy euro-truck (13 metrów długości) przyjechał, aby wyładować palety, kierowca nie mógł wjechać na miejsce z powodu zbyt stromego kąta skrętu od głównej drogi. Dlatego musieliśmy pilnie szukać manipulatora i ciężarówki, aby rozładować palety i natychmiast dostarczyć je na miejsce. Zajęło to 4 godziny.
- W przeddzień wylania wylewki jastrychu przez kilka dni padał deszcz. Droga na miejsce była tak zmyta, że samochód utknął w betonie. Znowu musiałem pilnie poszukać traktora, żeby wyciągnąć mieszadło utknięte w piasku i glinie. W poszukiwaniu traktora spotkaliśmy gromadkę okolicznych mieszkańców :)
- Przy zamawianiu desek do szalunku popełniono błąd i dostarczono za mało desek. Musiałem ponownie zamówić deski i ponownie zapłacić za wysyłkę.
Tak, budowanie własnego domu to nie tylko wielka radość, ale i odpowiedzialność. A wszystkie trudności, przed którymi stoimy, sprawiają, że jesteśmy bardziej doświadczeni i wgląd w przyszłość..
Po lirycznych dygresjach przechodzimy więc do kolejnego etapu budowy. Fundament jest gotowy, ściany gotowe. Czekamy na dostawę płyt stropowych i przystępujemy do budowy dachu poddasza. Projekt będzie miał 11 żelbetowych płyt stropowych (pustych). Następnie zostanie ułożone 3 rzędy betonu komórkowego, ponownie pas pancerny i dach z antresolą.
Materiałem pokryciowym będą fińskie blachodachówki, a izolacja, hydroizolacja i membrana dachów to ROCKWOOL. Dom budujemy solidnie, dlatego przy wyborze materiałów nie oszczędzamy na jakości.
Opowieść o budowie domu chcę zakończyć suchymi, ale zabawnymi statystykami (bardzo lubię wszystko liczyć i spisywać, więc kilka obserwacji zebrałem w ciągu dwóch sezonów budowy):
- W ciągu zaledwie 2 lat budowy przejechaliśmy 1737 km z domu na miejsce budowy.
- Na placu budowy wypito 96 litrów czystej wody.
- 16 razy jadłem obiad na budowę a 24 razy obiad. Resztę czasu udało nam się zjeść w domu.
- W ciągu 2 sezonów budowlanych dzwoniłem do taty 4 razy (jako ekspert budowlany) i powiedziałem „Tato! Co robić?!"
- Nasz konstruktor (Igor, witam!) Może podać 3 powody, dla których konieczne było zastosowanie betonu komórkowego D500, a nie D400.
- Przed rozpoczęciem budowy mój mąż otrzymał na urodziny 132-litrową betoniarkę. Jak po tym nie zaczęto budować domu?!
- Podczas budowy karmiono 3 koty sąsiadów i jednego chłopca Nikitę.
Na tym chcę zakończyć historię i życzę wszystkim czytelnikom udanej budowy!
"Trzymaj się starego przyjaciela, ale nowego domu!"