» » Krym - oaza duszy, czyli mój przepis na spokój ducha

Krym - oaza duszy, czyli mój przepis na spokój ducha

21

Każdy ma swój przepis na spokój ducha. Ktoś znajduje pocieszenie w czytaniu książki, spacerowaniu po lesie, zabawie z dziećmi, rysowaniu, ktoś robi rękodzieło, ktoś po prostu musi usiąść przy drzewie lub na brzegu rzeki.

Znalazłem swój przepis na siebie i chcę się nim z Tobą podzielić. To są góry...
To w górach, gdzie praktycznie nie ma ludzi, przychodzi harmonia. Jesteś tylko Ty i wielkość skalistych gigantów. 

Chciałbym opowiedzieć o mojej podróży poślubnej, którą spędziliśmy z mężem w górach Krymu. 
Nasza rodzina powstała w 2013 roku. I postanowiliśmy spędzić miesiąc miodowy nie na tureckim wybrzeżu, ale na Krymie. Ale nie kładź się codziennie na plaży nad morzem, ale wypełnij swoje plecaki wszystkim, czego potrzebujesz i wybierz się na wędrówki po górach wzdłuż morza. Trasa została wcześniej wytyczona. Punkt wyjazdu - Balaklava, punkt przyjazdu - Mount Ai-Petri.

Początek ścieżki - Balaklava
Początek ścieżki - Balaklava

100 km torów. Siedem dni izolacji od świata zewnętrznego. Osiem godzin dziennie. Podjazdy, zjazdy i znowu podjazdy. Fizyczne zmęczenie i odprężenie psychiczne.

Jak piękne są te chwile
Jak piękne są te chwile

Wieczorem na postoju ugotujesz gorącą zupę. Bóg! Tylko tam zjadłam taką pyszną zupę!

Gotować obiad
Gotować obiad

W górach wszystko jest inaczej postrzegane. A ludzie są tam wyjątkowi. Wszystkie są własne. Dobroduszny i otwarty.

Laspi. Świątynia słońca. Spotkałem pogan. Poprosili duchy natury, aby ich chroniły.
Laspi. Świątynia słońca. Spotkałem pogan. Poprosili duchy natury, aby ich chroniły. Dość kochający pokój ludzie.

Uderzył mnie samotny idący mężczyzna. Spotkaliśmy go, gdy nad górami opadła gęsta mgła, a widoczność była praktycznie zerowa. Mężczyzna miał 55 lat, miał problemy z chodzeniem, ponieważ cierpiał na chorobę nóg, ale chodził ... Towarzyszyliśmy mu przez krótki czas. Okazało się, że jedzie na biwak w towarzystwie podobnie myślących ludzi, ale w ostatniej chwili wszyscy odmówili, a on postanowił pojechać sam. Ktoś pomyśli: „Z obolałymi nogami. Byłoby lepiej, gdyby siedział w domu! ” Ale najwyraźniej przeszedł tę ścieżkę: pokonując siebie, pokonując ból, poszedł do swojego spokoju ducha. 

Jedność z naturą

Od tamtej podróży minęły 4 lata, ale wspominam to z miłością i niepokojem i być może nigdy nie zapomnę! I czekam, aż nasz synek dorośnie, żeby znowu razem wędrować, ale jest nas już trzech.

Więc dla siebie znalazłem przepis na spokój i wyciszenie. To góry, jedność z samym sobą i naturą, abstrakcja ze świata zewnętrznego. A jeśli mam wybór, czy wybrać się nad morze czy w góry ?! Mój wybór stanie się oczywisty… Jak śpiewał Władimir Wysocki: „Lepsze od gór mogą być tylko góry, które nigdy wcześniej nie były…”.

I nie trzeba podbijać szczytów Chomolungma czy Elbrus. Można wziąć kijki trekkingowe i pospacerować po okolicach nawet najmniejszych gór. I uwierz mi, twój światopogląd zmieni się na zawsze. Chciałabym w to uwierzyć...

Punkt przyjazdu - szczyt Ai-Petri
Punkt przyjazdu - szczyt Ai-Petri


Opinie: 147