» » Nieopatentowany wynalazek

Nieopatentowany wynalazek

Zagospodarowanie sześciuset metrów kwadratowych osuszonych bagien orzechowo-Zuevsky przydzielonych przez komitet związkowy, zacząłem rok później niż moi współpracownicy, przebywając w długiej podróży służbowej. Wszyscy byli zdeterminowani, aby zamienić swój kawałek torfowego terenu, porośniętego małymi laskami, pokrzywami i chwastami, w kwitnący ogród z budynkiem w centrum, zwanym dumnie Chałupą. Początkowo nie było tu żadnych budynków. Były tam tylko chaty z ściętych brzóz i przykryte pokryciem dachowym. Na jednym z odcinków było pół wagonu metra. W brzozowym lesie widoczny był szkielet wagonu trolejbusowego. Przede wszystkim podobała mi się wysoka budka wyjęta z samochodu dostawczego z napisem „Chleb”. Można było chodzić na pełną wysokość. 
Wszystko tutaj było przesycone pionierstwem, romansem, możliwością ujawnienia swoich niezrealizowanych zdolności. Zadrżałem z niecierpliwości, by być sąsiadem tych brodatych, brudno podartych pracowników. === Czytaj więcej ===
W pierwszy weekend maja wykonaliśmy z teściem podłogę do montażu namiotu z wcześniej importowanej używanej tarcicy. Po wbiciu w grube, około półmetrowe kołki, związano je prętami, na wierzchu położono deski pilśniowe. Rozstawiwszy namiot z noszami, naciągnęli na niego markizę z „korytarza”, wrzucili do środka stary bawełniany koc i wrzucili śpiwory. Zamki na drzwiach z siatki. Idealne okazało się miejsce do spania dla trzech, a nawet czterech osób, przy każdej pogodzie.
... Słupki fundamentowe, wiązanie ramy dolnej, kłody, piony pionowe, taśmy górne ... Wszyscy deweloperzy próbowali postawić dach na ramie swojej konstrukcji (mamy blok gospodarczy), pojedynczy lub szczytowy, ale każdy chciał być chroniony przed deszczem. Całkowicie powtórzyliśmy „wyczyny” naszych sąsiadów.
... Tutaj zainstalowaliśmy krokwie, przybiliśmy gwoździami skrzynię i ciężkie arkusze łupków. Tak więc dach jest gotowy, stojaki ramy są bezpiecznie przymocowane za pomocą przekładek, wsporników. Nie boimy się pionowego deszczu. 

 Ale w niebiańskim biurze przygotowali dla nas kolejny test. Dosłownie dzień lub dwa po zamontowaniu dachu huragan uderzył w nasz obszar. Wiatr wzmagał się z każdą minutą, zaczął padać deszcz, przechodząc w ulewę. Mój teść i ja schowaliśmy się na korytarzu namiotu. Niespodziewanie ostry podmuch wiatru zerwał przedłużenie baldachimu wejściowego namiotu, który zmiótł czajnik stojący w „korytarzu” na prymitywnej półce, a wieko uderzyło w czoło teścia. Wasilij Jegorowicz, „wstrząśnięty pociskiem”, wbiegł do pobliskiej drewnianej budki z narzędziem ogrodniczym i tam zamilkł. W tym samym momencie wiatr przewrócił się i zaczął trzepotać górną markizą i samym namiotem. Udało mi się go złapać za liny odciągowe, które wciąż się trzymały i pod strumieniem deszczu „zgasić” i przytrzymać jak baldachim wylądowanego spadochronu. W pobliżu z trzaskiem latały małe deski, kawałki cyny, pokrycia dachowe, sklejka i polietylen. Przychodząc do siebie, a następnie do mnie, aby pomóc, Wasilij Jegorowicz pomógł skręcić i zmiażdżyć nasze mieszkanie z mokrą tkaniną pościelą w środku. Wiatr i ulewa ustały w ciągu kilku minut. (W 1984 r. Przez region moskiewski przetoczyło się kilka krótkoterminowych, niszczycielskich huraganów).

Spoglądając na sąsiednie obszary, zauważyłem, że kilka ramek z dachami spadło jak domki z kart. Pośpiesznie wznoszone dachy, ze słabymi stężeniami na ramie, pełniły rolę żagli, prowadząc do katastrofalnych konsekwencji. 
Rama naszego domu, wykonana z belek, stawiła opór. Ale patrząc bliżej, zauważyłem, że rama wyraźnie się przechyliła i kilka rozpórek odpadło.
Jak naprawić „geometrię” szkieletu? Zdemontować i zainstalować ponownie? To jest tak pracochłonny proces, że nawet myślenie o tym jest przerażające. Myśli pracowały gorączkowo - rekwizyty, dźwignie tu nie pomogą ...

A co jeśli wezwę pomoc ze stalowego, ośmiomilimetrowego kabla? Wyjąłem ją, opasałem ostre rogi pochyłej ściany ramy i zawiązałem końce kabla. Następnie włożył łom między linki kabla i delikatnie zaczął je skręcać, ciągnąc je po przekątnej, mówiąc w przenośni, tak, aby z równoległoboku utworzyły prostokąt. Zdarzył się cud! Rama z masywnych belek, zwieńczona ciężkim dachem łupkowym, zaskrzypiała i zaczęła się prostować. Wasilij Jegorowicz szybko chwycił gwoździe i młotek. Po wyprostowaniu płaszczyzny jednej ściany przyszłego domu do pionu, ponownie ustalono jej położenie za pomocą klamry (gruba deska) i przeszedłem do następnej płaszczyzny. Dzięki linie, którą kiedyś podniosłem na wysypisku, szybko naprawiliśmy skutki huraganu.
Plotka o naszym wynalazku rozeszła się po okolicy. W ciągu następnych kilku dni z rannych ogrodników uformowała się linia z pytaniem: „pożyczyć linę?”
Na zdjęciu w tle ramka wspomnianego bloku narzędziowego.  


Opinie: 188