I poszliśmy na wycieczkę!
Ledwo wychodząc z przedmieść, prawie zaraz po zakręcie drogi, trafiliśmy na zupełnie fantastyczną łąkę z łubinami. Nigdy nie widziałem takiego bogactwa kolorów w tych dziko rosnących kwiatach: tutaj są fioletowe i różowe, liliowe i białe, a nawet dwukolorowe! Być może z całego możliwego zakresu nie spotyka się tylko żółty
Oczywiście nie mogliśmy spokojnie przejść obok takiego piękna - błąkałyśmy się, sapałyśmy, widząc kolejny niezwykły kwiat :) Po wystarczającym podziwianiu ruszyliśmy dalej...
Summer pokazała już swoje artystyczne talenty, malując trawniki na różne kolory. Cóż, bez pośpiechu patrzyliśmy na obrazy stworzone przez naturę, zatrzymując się na prawie każdym kwiatku. Na przykład zakwitła różowa koniczyna...
A wzdłuż ścieżki, zmieszanej z babką lancetowatą, rośnie koniczyna biała - z jakiegoś powodu nazywaliśmy ją w dzieciństwie „owsianką”, uznając jedynie jej wielkiego, jasnobrązowego brata za „prawdziwą” koniczynę)
Stokrotki z dzwoneczkami tworzą wesołe i wesołe łąki wśród młodych brzóz:
I oczywiście taka obfitość kwiatów nie może obejść się bez miłośników nektaru: wszędzie brzęczą trzmiele, brzęczą pszczoły i krążą motyle. Jeden z nich długo i cierpliwie mi pozował, aż z powodu wiatru nie mogłem „złapać” dobrego strzału ...
Tymczasem Alenka bada kałuże w koleinach drogi, które nie wyschły po porannym prysznicu, szukając i odnajdując swoje małe przygody :))
W trawie wzdłuż drogi i na łąkach skrywały się truskawki. Nie ma jeszcze jagód, niektóre krzewy nawet nie wyblakły całkowicie. Najbardziej nieoczekiwaną niespodzianką są truskawki ogrodowe rosnące obok zwykłych truskawek leśnych. Gdzie ona jest stąd? Może ptaki przyniosły nasiona - wieś jest niedaleko ... A może gdzieś w pobliżu był ogród ... nie wiem, ale tutaj rośnie, tak udomowiony, wśród ziół polnych:
Ale skąd się wzięły przy drodze zarośla pasternaku krów, jasne jest: ten atak rozprzestrzenia się na naszym terenie dzięki wprawom doświadczonego najeźdźcy, z roku na rok zdobywając dla siebie coraz więcej miejsca. Omijamy tego wroga...
Tymczasem droga skręca w nowy zakręt...
... a za nim, z niewielkiego wzniesienia, otwiera się niesamowity widok na rozległe połacie pól i lasów. Taki spektakl dosłownie zapiera dech w piersiach.
A ponad tymi ogromnymi przestrzeniami - to samo bezkresne niebo.
Po podziwianiu dostatecznej ilości pól i chmur idziemy dalej.
Alenka musiała umyć ręce. Cóż, w warunkach polowych do tego nadaje się również zwykła kałuża.!
Okazało się, że w kałużach na drodze tonęły motyle, które nie dotarły do wodopoju! Alenka pełni rolę ratownika - dla wielu motyli dziś się udało :))
Z kolei motyle głogowe dały nam niesamowite zdjęcia. Na jednym ze wzgórz przy drodze Alenka znalazła cały dywan różowych kwiatów, wokół których krążyło mnóstwo białych motyli:
Nieco później zobaczyliśmy te same „dywaniki” na skraju lasu
W międzyczasie nasza ścieżka ponownie skręca i biegnie do małego lasu. Po obu stronach drogę porasta śnieg, który teraz kwitnie, nasycając powietrze słodkim aromatem
Ledwo weszliśmy pod korony drzew, zatrzymujemy się: stare jarzębiny rosnące w zagajniku w promieniach wieczornego słońca robią silne wrażenie:
A teraz cel naszej podróży jest już bardzo bliski - las sosnowy. Ale co to jest? Po minięciu lasu wychodzimy na skraj i zauważamy: nieprzyjazne szare chmury zaczęły się dodawać do puszystych białych chmur na niebie!
A jednak prawdziwi podróżnicy nie zatrzymują się bez dotarcia do celu! Postanowiwszy, że chmury nas nie przerażą, ruszamy dalej. Ponadto na skraju lasu czeka długo oczekiwany postój :))
Przyjemne niespodzianki trwają! Dochodząc wkrótce do skraju sosnowego lasu, widzimy, że coś się tu zmieniło od naszego poprzedniego spaceru. Na przykład pojawiła się wygodna część wypoczynkowa ze stołem i ławami..
To tutaj usiedliśmy, aby odpocząć i zjeść przekąskę. Cóż za prawdziwa wędrówka bez przerwy?!
Oczywiście nie zapomnieli słuchać ptaków i podziwiać otoczenie. Na przykład oto niezwykły kwiat znaleziony pod sosnami:
Wzmocniłem się, odzyskałem siły - czas znowu iść! W końcu jest w domu, zbliża się wieczór, a chmury stopniowo się zbierają ...
Zmęczeni, ale zadowoleni ze spaceru wróciliśmy do naszej wioski. Postanowiliśmy, że już niedługo na pewno znowu pójdziemy do lasu - w końcu pierwsze grzyby już niedługo!