Jak zorganizować płodozmian w szklarni: moje doświadczenie
Oprócz tak oczywistego plusa jak przedłużenie sezonu na konsumpcję ciepłolubnych warzyw, obecność szklarni w kraju znacznie ułatwia proces uprawy sadzonek i pozwala uzyskać super wczesne zbiory zielonych upraw.
Po prostu nie jest łatwo zorganizować płodozmian w szklarni, zwłaszcza jeśli na stałe sadzisz w niej pomidory uwielbiane przez wszystkich letnich mieszkańców..
Już na etapie instalacji szklarni ten temat bardzo mnie martwił - wielu znanych letnich mieszkańców skarżyło się na gwałtowny spadek plonów pomidorów już w trzecim roku ich uprawy w jednym miejscu. Oczywiście wierzchnią warstwę gleby szklarniowej można wymieniać co sezon. Ale perspektywa wykonywania takiego wyczynu pracowniczego co roku nie przemówiła do mnie i zacząłem szukać innych opcji rozwiązania tego problemu..
Po przestudiowaniu dostępnych magazynów ogrodniczych w końcu znalazłem w jednym z nich zalecenie ściółkowania gleby w szklarni liśćmi brzozy. Podobno ma właściwości dezynfekujące i zapobiega rozwojowi patogenów grzybiczych w glebie.
Niedaleko naszej witryny znajduje się malowniczy brzozowy zagajnik, więc w połowie października wraz z mamą przywieźliśmy do szklarni sześć 120-litrowych worków brzozowej ściółki..
Wiosną następnego roku, na początku marca, zeskrobałem nadmiar ściółki, wykopałem ziemię szklarniową i od razu zasiałem musztardę. Dlaczego musztarda? Tyle, że ten zielony nawóz bardzo szybko tworzy zieloną masę - można go zaorać w ziemię w ciągu 30 dni od wykiełkowania. Ponadto jego nasiona pęcznieją i kiełkują w temperaturze +1 ... 2 stopni. Tak więc termin sadzenia sadzonek pomidorów w szklarni jest odkładany tylko o 2 tygodnie - jeśli na początku kwietnia sideraty osadzą się w glebie, to za dwa do trzech tygodni rośliny można przetransportować do szklarni.
To właśnie to opóźnienie w sadzeniu sadzonek i niemożność zasiania zielonych roślin przed zimą zmusiły mnie do dalszego poszukiwania innych metod zwiększania żyzności i poprawy zdrowia gleby w szklarni. I wkrótce wreszcie znalazłem optymalne rozwiązanie!
Jesienią ubiegłego roku, mniej więcej pod koniec września, pomiędzy krzakami pomidorów zasiałem mieszankę syderatów (żyto, owies, gorczyca, rzepak). Faktem jest, że do tego czasu rośliny były już praktycznie bez liści i wcale nie przeszkadzały w rozwoju swoich sąsiadów sideratów. Po półtora miesiąca skosiłem powstałą zieloną masę i osadziłem ją w wierzchniej warstwie gleby. A wzdłuż krawędzi szklarni zasiałem przed zimą rząd cebuli na piórze, pietruszce, koperku i szpinaku.
W tym roku na początku kwietnia nasza rodzina otrzymała świeże zieleniny witaminowe, a gleba w szklarni stała się miękka jak puch. Nawiasem mówiąc, chociaż generalnie nie używam „wody mineralnej” na swoim terenie, do wysiewu zielonego nawozu zwykle stosuję pełny nawóz mineralny w małych dawkach (od 5 do 7 gramów na metr kwadratowy powierzchni szklarni). Chemiczny azot, fosfor i potas są wchłaniane przez rośliny nawozu zielonego, a następnie wraz z zieloną masą ponownie trafiają do gleby, ale w formie najłatwiej przyswajalnej dla upraw ogrodniczych.