Mój kochany
Mieszkam na wsi w moim domu, który sam zbudowałem. Mieszkamy w nim od 1982 roku.
W tamtych odległych czasach niewielu zajmowało się uprawą pomidorów w naszym regionie. To hobby pojawiło się dla mnie zupełnie spontanicznie. W okolicy mieszkała rodzina, która zajmowała się uprawą pomidorów. A kiedy zobaczyłem (tak, widziałem i nie posmakowałem) jej plonu, po prostu zachorowałem na wirusa pomidora. Chciałem też mieć pomidory z własnej hodowli. Brak doświadczenia, ale musisz się rozwijać!
I tak się zaczęło ... Początkowo uprawiano go po prostu na otwartym polu, ale pod koniec lipca wszystkie owoce stały się czarne. Następnie przeszła do schroniska z folią, która pod koniec każdego sezonu stawała się bezużyteczna. Musiałem kupić nowy na nowy sezon. Uprawiała niewymiarowe pomidory, a nie mając doświadczenia w podwiązaniu i formowaniu krzewów, po prostu wyrosła w strukturze tunelu.
Trwało to wiele lat, nie widzieliśmy dobrych zbiorów. I nie było od kogo się uczyć. Sąsiad nie chciał zdradzić tajemnic. Potem zacząłem subskrybować wszelkiego rodzaju literaturę ogrodniczą. I trochę zaczął rozumieć, co jest. Dzieci dorosły. A mój syn w wieku 13 lat postanowił mi pomóc. Poprosiłem ojca o 10 barów, a oni zbudowali coś w rodzaju szklarni. Był to raczej 6-metrowy namiot o wysokości 1,5 metra. Ale nawet z 2 drzwiami. Dobrze, że w tym czasie pojawił się materiał pokryciowy, którym zamknięto naszą konstrukcję..
Zaczął uprawiać dojrzałe pomidory. Te, które mają do 1 m. Nauczyły się kształtować i wiązać. W tym czasie najlepszym nawozem był obornik. Na szczęście go nie kupiliśmy. Hodowali wiele różnych zwierząt. Ten nawóz przykrył pomidory grubą warstwą wokół pomidorów, z których krzewy były bardzo pulchne, a także nie widzieli dużych zbiorów. Tak, a często płonęły w namiocie, nasza strona jest bardzo słoneczna. Wydmuchiwane ze wszystkich stron. Teraz wspominam z humorem, ale wtedy bałem się, że wiatr rozwali nasz namiot. Trwało to prawdopodobnie przez kolejne 5 lat.
W końcu mój mąż najwyraźniej zmęczył się moją wytrwałością i zgodził się na budowę szklarni. Z jednym warunkiem, że najpierw kupię szkło. Czekałem na ten moment już 17 lat!
A na początku stycznia 1999 kupiłem szkło. Ogromny pakiet z dużymi okularami. Nie podam teraz rozmiaru na receptę. Radość nie znała granic!
Z wielkim entuzjazmem kupiłam nasiona wysokich pomidorów, pod koniec lutego zasiane.
Doświadczenie zdobywałam od znajomych (wtedy pojawili się już doświadczeni), zamówiłam parametry szklarni 3x8 dla mojego męża. A pod koniec marca razem z nim zaczęli budować swój wynalazek. Zdecydowano się na wykonanie ramy szklarni z drewna, z dostępnego materiału..
Wykopaliśmy 8 otworów pod główne podpory - słupy o średnicy 20 cm, okrągłe drewniane. Podstawę filarów potraktowano kreozotem, aby dłużej nie gniły. Fundamentu nie położono, lecz zastąpiono go blokami o grubości 5 cm i szerokości około 30 cm - 2 sztuki.
Dziś już tak wygląda.
Do dalszego zbierania konstrukcji nośnej użyto pręta po 10, a ramy nie zostały wykonane. Zamiast tego użyli również batonów za 5.
W szklarni wykonano drzwi od strony północnej
I z południa też. Obecnie pękło 1 szkło - zastąpione starym poliwęglanem.
Całą szklarnię zamknięto szkłem, które mocowano listwami przyszybowymi, a od końców u podstawy rampy szkło mocowano zwykłymi gwoździami.
Ramy musiały być wykonane dla 4 okien. Obecnie nie otwieram okien, tylko drzwi. Tak, a szyba na dachu została 2 lata temu wymieniona na stabilizowaną folię, którą w tym sezonie bardzo mocno rozerwał huraganowy wiatr. Musiałem to naprawić tym, co mamy.
Wszystkie belki dodatkowo na rogach
A środek został przymocowany prętami
W ten sposób zamocowano wszystkie szklanki - za pomocą listew przyszybowych
Od wewnątrz szklarni bloki u podstawy szklarni są połączone prętami
I to jest podstawa szklarni - bloki, które są dokładnie zgniłe, chociaż między szkłem a blokami położono pokrycia dachowe.
Z ziemi wyrasta mech
Kolejne zniszczenie, a po prawej stronie widać - spód ramy od okna wzmocniony metalowym narożnikiem
Zbudowaliśmy szklarnię przez prawie 2 miesiące. Pod koniec maja zasadziła swoje pierwsze wysokie sadzonki. A to, co wysokie, to nie tylko cecha odmianowa, więc od lutego urosła do 1 metra!
I tak w 2019 roku nasza szklarnia będzie obchodzić rocznicę - 20 lat! Mąż zmarł już prawie 9 lat, a szklarnia jest jak pomnik i pamiątka po nim. Szklarnia była kiedyś wyłączna w naszej wiosce. Nikt inny nie był tak wielki i wysoki (do 3 metrów na grani). A ja pękałam z dumy z powodu mojego męża i jego pracy! Przez pierwsze lata prawie tam mieszkałem. Kto mnie odwiedził - gospodarstwo natychmiast odesłało do mojej „rezydencji”! Nawet niektórzy wieśniacy poprosili mojego męża, aby zbudował dla nich jeden! A jednak jest to pojedynczy egzemplarz!
Tak mi przykro, że się z nią rozstałem, ale najwyraźniej wszystko ma swój czas! I nikt inny tego nie zbuduje ...